Tak łatwo Ci oceniać? Czyli wpadanie w pułapki niekończących się terapii.


Psychologia, a raczej prawdziwa „szkoła życia”.

 

pień drzewa symbolicznie przedstawiający nasze psychiczne podstawy do oparcia w samym sobie

Zbuduj sobie dobre podstawy sam.

    W naszej kulturze nie uczą nas od dziecka jak mierzyć się z przeszkodami. Brakuje inicjacji stanięcia twarzą w twarz z tym co nas blokuje, czego się boimy. Jest sporo akceptacji dla słabości i ciągłego poprawiania w sobie emocji.Prawie nikt nie potrafi zmierzyć się z własnym lekiem, pokonać go, zmienić myślenia i polegać sam na sobie. Od prawie dwóch lat mamy w Polsce, i na całym świecie, dziwny stan epidemiczny. Ludzi przyznają się, że odczuwają strach o wiele częściej niż przedtem. Ostatnio coraz więcej osób, i tych młodych, i tych starszych, przyznaje się do odczuwania rozmaitej gamy męczących emocji, w tym właśnie lęków po przeżytych „traumach”. Gromadzą się one w ciele i umyśle w wyniku złego wychowywania, lekceważenie naszych potrzeb, wmawiania nam, że jesteśmy gorsi i mamy się dostosować rezygnując ze swoich marzeń, po nieudanych związkach, mrocznych relacjach z narcyzem i egoistą, rozwodach, albo nękaniu przez innych. Gromadzą się narastając kaskadowo, zwłaszcza u ludzi w wielkich miastach, którzy zmęczeni codziennym przemieszczaniem się w hałasie, tłumach, gdzieś skrycie duszą się w metrze, autobusie, tramwaju. Są na nie leki i terapie, bo w końcu na kozetce wychodzi z nas jak bardzo boimy się utraty pracy, albo nagromadzonych strachów przed kimś kto codziennie nam dogryza, dokucza, mobbuje. 

 

 Słabość naszego społeczeństwa

  I tak tworzymy sobie sami społeczeństwo słabe, które nigdy nie przeszło inicjacji wejścia w dorosły świat, bo NIGDY nie zmierzyło się ze swoimi prawdziwymi wrogami: lękami, toksycznymi osobami stawiając się im, nawet waląc w przysłowiowy nos. A w kulturach dzikich plemion, jak o tym wspominała już Beata Pawlikowska w swoich książkach „ W dżungli życia”, „W dżungli miłości”, oraz „W dżungli samotności”, istnieje rytuał inicjacji w każdego młodego wojownika taki, podczas którego musi on stanąć twarzą w twarz i zmierzyć się z własnym lękiem zanim przekroczy próg stania się dorosłym i odpowiedzialnym członkiem własnej społeczności. My, ludzie zachodu, oraz wschodu Europy, tego nie potrafimy. Przez całe życie babramy się we własnych brudach emocjonalnych sami stając się toksyczni dla innych, z zazdrości niszcząc ich psychiki, oraz próbując wiecznie naprawiać siebie samych na licznych terapiach traum, warsztatach, i wielu kozetkach wspomagani lekami. Czy ten fakt nie należy do absurdów?

 

 Wewnętrzna szkoła umysłu

  A gdybym napisała Ci, że w gruncie rzeczy wcale nie potrzebujesz ciągle tego całego oczyszczania oraz różnych terapii uwalniających życiowe traumy? Że wystarczy Ci prawdziwa „szkoła umysłu”, czyli powolne jego przeprogramowywanie. Zamiast nieustannie akceptować swoje irracjonalne lęki, naucz się z nimi mierzyć i je zwalczać, zastępować je pozytywnymi emocjami dając sobie oparcie wewnętrzne i polegając wyłącznie na sobie samym? Bez terapii, bez prochów, bez śpiewania w kręgu i latania na warsztaty, które tak naprawdę wyciągają z Ciebie tylko pieniądze, bo za chwilę, gdy tylko poczujesz się ciut gorzej, a stare emocje zaczynają wracać, Ty znowu lecisz na te wszystkie psychologiczne eventy wyrzucając następne pieniądze w błoto? Musisz tylko popracować Sam nad SOBĄ. To niezależne od żadnej filozofii. Nie pomoże Ci BUDDYZM jeśli jesteś mało poukładanym człowiekiem, który nie naprawił własnego życia i non stop zazdrości tylko innym podkopując ich pozycje w pracy, bo mają np. lepsze pomysły. Jeśli jesteś LGBT, a Twoje środowisko tego nie akceptuje, i czujesz się zdołowany, przestań mieć do siebie pretensje, znajdź partnera i zacznij żyć. Jeśli wszyscy wmawiają Ci, że homoseksualizm to choroba, zostaw ich. Miej odwagę ułożyć sobie życie, znaleźć prawdziwą miłość, i akceptować siebie. Jesteś wspaniały. Masz wiele zalet. 

 

Potęga umysłu

  Wszystko z Tobą w porządku. Masz prawo odczuwać negatywne emocje, ale nie pozwól by zdominowały Twoje istnienie. Skup się na swoich pozytywach i talentach. PRZEPROGRAMUJ SWÓJ UMYSŁ. POZBĄDŹ SIĘ IRRACJONALNYCH LĘKÓW. POKOCHAJ SIEBIE a odnajdziesz się w pracy i w miłości.Możesz "przeprogramować" swój umysł. Zmienić tok myślenia. Nauczyć się wewnętrznej siły. Postawić się stereotypom. Tutaj nie pomoże ciągłe czytanie poradników psychologicznych. Trzeba samemu "zakasać rękawy" i wreszcie wziąć się do roboty nad poprawą swojej kondycji psychicznej.

 

"Skopana" filozofia jogi

  Na zachodzie nauczyciele jogi mają wybór czy jeść mięso, czy być wegetarianinem czy weganinem. Nie stosują jakiś mocnych praktyk oczyszczających. Mogą zatrzymać się na praktyce asan i oddechu w ośmiostopniowej ścieżce jogi. Mogą medytować, albo skupić się na rozwijaniu innych aspektów bycia joginem. Mają społecznie dozwolony wybór. W Polsce joga to narzucanie pewnych rzeczy, zachowań i krytykowanie tych, którzy postępują inaczej. Tutaj JOGA od pewnego czasu, łączy się z rytuałami, rygorystycznym odżywianiem – najlepiej weganizmem, pewnym zwariowanym szamanizmem oraz psychologią i terapiami traum. Wszystko występuje razem, bez podziału. Zanikają indywidualne wybory, ponieważ duża część nauczycieli jogi studiowała psychologię oraz zajmuje się rozmaitymi terapiami. A najlepiej jest zarabiać na klientach łącząc te wszystkie umiejętności na raz. 

 

 "Rozczłonkowana" joga

  „Oderwana” joga, jako taka, powoli przestaje istnieć. Wszystko stapia się w jedną całość. Jeżeli praktykujesz jogę i medytację, to od razu wciąga Cię środowisko oferujące Ci szeroki wachlarz warsztatów uwalniających Twoje traumy. Nawet gdy ich nie masz, albo radzisz sobie doskonale z własnym umysłem, od razu jesteś „diagnozowany” przez prowadzącego zajęcia, lub towarzyszy w szatni w szkołach jogi, którzy sugerują Ci zakosztowanie następnych „przyjemności” w postaci wspólnych śpiewów, oczyszczania, terapii czymś, diety, wyjazdu z detoksem. Zwyczajnie „KOŃCA NIE WIDAĆ”. W pewnym momencie staje się to męczące. W Polsce każdy ocenia każdego na podstawie wiedzy z jakiegoś kursu, albo książek poradników psychologicznych. A przecież prawdziwa terapia z fachowcem trwa długo, i osoba ją prowadząca ma często spore doświadczenie kliniczne w psychologii czy psychiatrii, oraz wykształcenie medyczne. Nie sposób wystawić człowiekowi diagnozę spotykając go 2 razy w tygodniu na wspólnej praktyce jogi. Ludzie nie są w stanie poznać (swoich zwyczajów, myśli, szczerej historii) w tak krótkim i ograniczonym czasie.

 

Co drażni mnie w polskiej praktyce

  Dlatego w Polsce, a tutaj się z tym spotkałam (od 2011 roku praktykowałam jogę w Niemczech, Czechach, we Włoszech, w Austrii, w Danii) zadziwia mnie nasza, wspólna maniera oceniania się nawzajem, i wydawania z góry opinii o drugim człowieku i o tym, jakie mogą być przyczyny jego problemów. Sporo osób, które nie skończyły studiów medycznych z praktyką szpitalną (kliniczną), tylko zrobiły np. 3 letnie studia terapii, psychologii, oraz określone kursy, wystawia szybko diagnozy na nasz temat. A przecież w medycynie, psychologii, psychiatrii, w dobrym prowadzeniu pacjenta, liczy się, przede wszystkim, duże, wieloletnie doświadczenie.

Denerwujące są stwierdzenia w stylu:

  • masz traumy to najpewniej z dzieciństwa;
  •  albo z okresu karmienia piersią, albo masz zablokowane czakry;
  • albo jesteś osoba wysokowrażliwą (nawet jeśli ze spokojem znosisz krwawe efekty specjalne w filmach sf i uwielbiasz czytać kryminały, a napastnikowi potrafisz dowalić torebka na ulicy bez trzęsienia się jak osika);
  • Albo zbadaj sobie hormony, tarczycę, idź do terapeuty, mój znajomy jest najlepszy...
  • Albo poprawisz sobie TSH  i wyleczysz się z Hashimoto samą joga hormonalną, odpowiednią dieta i medytacją. A tutaj niezbędne jest stosowanie Euthyroxu (mamy niedobór tyroksyny, hormonu tarczycy, organizm sam go nie wyprodukuje, trzeba go podawać). 

 

Praca nad przeprogramowaniem umysłu

  Cała praca nad programowaniem naszych myśli zaczyna się od wewnątrz. I  nie pomoże żadna terapia, ani latanie do psychologa gdy tylko poczujesz się źle, jeśli sam się za siebie nie weźmiesz. Tak łatwo nam, w naszej codziennej manierze, wydawać osądy na temat innych osób. A nie widzimy jak mocno jesteśmy uwikłani w cały łańcuszek bycia zależnymi od nieustannego poprawiania siebie, chodzenia na terapie, mówienia i pisania o swoich osobistych problemach, rytuałów i oczyszczania. Zamiast wziąć się samemu do roboty, zebrać emocje do kupy, pracować nad siłą własnego umysłu, wiecznie opisujemy słabości w Internecie. Pracować trzeba nad:
  •  znalezieniem przyczyny pojawiania się wrednych emocji oraz zaistnienia dyskomfortowych stanów samopoczucia;
  • wypisaniem sobie ich przyczyn, 
  • zaliczenia starych śmieci do przeszłości i na zawsze zamknięcia pewnych etapów w życiu;
  • skupienia się na swoich mocnych stronach;
  • zmieniania emocji i myśli w swojej głowie ilekroć pojawiają się te negatywne (to jak praca nad mięśniem na siłowni, tylko przeniesiona na własne ścieżki neuronowe w mózgu);
  • realną zmianą środowiska ludzi, którzy maja wpływ na nasze złe samopoczucie;
  • postawieniem się osobom, które wypowiadają nieprawdziwe osądy na nasz temat i w jakiś sposób przedstawiają nasz fałszywy wizerunek pozostałym;
  • zmierzyć się z własną, kulturowa słabością konformizmu, i stanie się asertywnym - nauczyć się wreszcie wypowiadać własne zdanie.
  • Stawić czoło lękom, bo "lek nie zabija". To raczej brak działania, akceptowanie swoich słabości bez samodzielnej pracy nad nimi; latanie ze wszystkim na terapie zamiast samodzielne zmienianie tego co w naszej głowie negatywne, czyli budowanie mocnych podstaw do oparcia w sobie, poczucia własnej wartości, wewnętrznej siły ducha niezależnie od sytuacji, w której się znajdujemy (miejsca, emocji, rozmowy z ludźmi). 

 

Reasumując:

  • Nie potrafimy polegać na sobie samych.
  • Uciekamy z każdym lekiem, w każdej trudnej sytuacji do terapeuty, zamiast sami zmierzyć się z naszym wrogiem.
  • Zamiast samodzielnie pracować nad uspokajaniem emocji i zbliżających się ataków paniki, sięgamy po leki, które tylko na moment uśmierzą fizjologiczne objawy, ale problem wróci.
  •  Nie pracujemy nad emocjami i przeprogramowaniem umysłu. Unikamy sytuacji konfrontacji ze względu na emocje, a powinniśmy wreszcie zmierzyć się, raz czy dwa, z naszym przeciwnikiem, i powiedzieć mu prosto w twarz co o nim myślimy. Przejść ta, niewidzialna barierę emocjonalna, oraz objawy fizyczne nerwów, ale odważyć się na konfrontację z drugim człowiekiem, albo całą sytuacją. Przeżyć ją i uporządkować swoje emocje. Pierwszy raz zawsze bywa najtrudniejszy. 
  • Brakuje nam asertywności i spokoju emocji. Z naszych domów wynosimy rozgoryczenie odczuwając nieustanna społeczną presję. Unikamy konfrontacji z prawdziwym probleme bo rodzi u nas skrajne emocje i leki, więc sięgamy po leki i terapie. Powinniśmy sami odważyć się stanąć twarzą w twarz z kłopotliwa sytuacją, a potem uporządkować uczucia i przeprogramować umysł. Odnaleźć poczucie własnej wartości i spokój zawsze, niezależnie od okoliczności, bez ciągłego latania na terapie, albo nie uzależniając się od konkretnej filozofii życiowej.
  • Nauczyć się liczyć na własną pomoc " z wewnątrz" (potrafimy sami się uspokoić, przemyśleć, wesprzeć), a nie tylko na tę z "zewnątrz" )terapie, rozmowa, leki).
  • Zrobić to jako MY, dla SIEBIE.

 

 

Komentarze

Popularne posty